Ładowanie

Wrocław Model Show 2023 z perspektywy ISMR

Wrocław Model Show 2023 z perspektywy ISMR

Pierwszy do stolicy województwa dolnośląskiego dotarł już wieczorem 21 kwietnia Wojtek – Sklepowy, w celu rozłożenia mobilnego stoiska z modelami, które przywiózł prosto ze swojego stacjonarnego inowrocławskiego Sklepu Modelarskiego 24hobby.pl. Natomiast Marcel, Eryk i Adam wyruszyli do Wrocławia dopiero rankiem 22 kwietnia. Najtrudniej było wstać Adamowi – gdyż jego budzik zadzwonił już o 4:20 aby dotrzeć skoro świt do Torunia do Eryka. Po przepakowaniu się do forda ruszyli razem do najstarszego miasta na Kujawach – Inowrocławia aby zabrać z niego żaka Marcela. Tradycyjnie na Adama i Eryka czekał przed jego domem wysoki na ponad metr stos modeli do zabrania. Na szczęście Eryk – mistrz bagażnik owego tetrisa poukładał wszystkie kartony tak, że nie musiano niczego wieźć na kolanach.

Po powrocie z festiwalu modelarskiego w Olsztynie ruszyły wśród członków ISMR przygotowania do wyjazdu na IX edycję Wrocław Model Show, który został zaplanowany na 22 i 23 kwietnia br.

Po dotarciu na miejsce – teren I LO przy ul. Poniatowskiego – okazało się, że sala zaadoptowana do celów wystawowych znajduje się na… drugim piętrze. Po kilku kursach z modelami z parkingu do auli każdy z ekipy miał już łydki niczym rzymski legionista po marszu z Rzymu do Kapadocji. Modelarze zjeżdżali się powoli, ruch na sali zgęstniał dopiero w okolicy południa. Finalnie na stołach, jak podali organizatorzy, rozłożono ponad 700 modeli. Warto dodać, że przy wejściu do sali stała olbrzymia mapa Polski, w którą każdy mógł wbić pinezkę w miejsce, z którego przyjechał – oczywiście ISMR dołożył swoje pinezki.

Poza salą festiwalową od rana można było skorzystać z oferty licznych polskich i czeskich stosik na giełdzie. Swoje stanowisko poza Wojtkiem rozłożył również Eryk z wydrukami 3D jego autorskiej marki Scale23 – 3D prints & scale models . Natomiast Adam i Marcel zostali zaprzęgnięci do sędziowania modeli młodzików, juniorów i kliku kategorii seniorów. Zaproponowany przez organizatorów model sędziowski opierający się na przybijaniu do sześciu pieczątek na kartach startowych nie był nazbyt skomplikowany, przez co prace w czteroosobowych zespołach szły sprawnie. Warto podkreślić, że organizatorzy zrezygnowali z wręczania wyróżnień w poszczególnych kategoriach. W zamian postanowili stworzyć estetyczne, kolorowe karty startowe, które wraz z przystawionymi do nich pieczęciami każdy mógł zabrać do domu. Rozwiązanie to jak można było przeczytać na branżowych forach znalazło swoich zwolenników i przeciwników. Ekipa ISMR-u skonfrontowała się z tym oryginalnym podejściem i stwierdziła, że ma ono zarówno swoje zalety jak i wady. Przecież nie myli się tylko ten, który nic nie robi, a jak wiadomo trudno znaleźć złoty środek w sposobie sędziowania. Z tego względu każda nowa idea i podeście od oceniania modeli zasługuje na szacunek i uznanie, gdyż w przyszłości może być zaczynem do stworzenia jeszcze lepszej – satysfakcjonującej modelarzy metody oceny ich prac.

Po godzinie 17:00 zmęczona ekipa ISMR postanowiła dokonać desantu na z góry upatrzone i dzień wcześniej zdobyte przez Wojtka miejsce noclegowe na Krzykach. Mieszkanie, w którym wylądowaliśmy było swoistym wehikułem czasu – przenieśliśmy się do lat 70. XX wieku – brakowało jedynie zdjęcia Edwarda Gierka na ścianie. Po chwili odpoczynku i posileniu się w pobliskiej burgerowni załoga ISMR ruszyła w miasto na modelarską integrację. Jeszcze dzień wcześniej nikt się nie spodziewał, że wszyscy tego wieczora wylądują pod latarnią… gdyż punktem docelowym okazał się Pub Pod Latarniami. Ponad 10 osób z Polski i Czech zasiadło do stołu długiego niczym stary Konstal. Serwowany przez obsługę złoty trunek z rzemieślniczych browarów ugasił pragnienie po całym bogatym we wrażenia dniu i sprawił, że gwar wielowątkowej dysputy modelarskiej niósł się aż na ulicę. Po północy, która nadeszła znienacka niczym sierpniowa burza, członkowie ISMR wrócili do wynajętego mieszkania, by chociaż na chwilę przymknąć powieki.

Rankiem o 7:00 Wojtek odtrąbił pobudkę, po czym po śniadaniu wróciliśmy na festiwal modelarski. W południe ogłoszono wyniki. Marcel otrzymał nagrodę specjalną za kolekcję swoich pojazdów kołowych. W ten sam sposób został doceniony samolot Jarka, który w fordzie został przywieziony na wystawę. Zaś puchar ISMR, obecni na sali przedstawiciele stowarzyszenia wręczyli modelarzowi, który wykonał helikopter Mi-2 w inowrocławskich barwach.

Po wszystkim trzeba było znieść modele do auta na parking, co było tak samo męczące jak ich wcześniejsze wnoszenie. Gdy ford został zapakowany i nastał czas pożegnań, Wojtek postanowił unowocześnić idąc z duchem czasu swoje spodnie, poprzez dodanie na jednej z nogawek wielkiego rozcięcia na wysokości kolana wywijając nietuzinkowego orła na bruku. Na szczęście nic mu się nie stało.

Podróż powrotna przebiegła bez żadnych perturbacji. Ostatni w domu zameldował się Adam – kilka minut po godzinie 20. Wyjazd do Wrocławia okazał się udany, gdyż poza podziwianiem na festiwalu nowych intersujących modeli znalazł się w sobotę również czas na wymianę doświadczeń i żarty z kolegami z kraju i zagranicy. To ważne, gdyż modelarstwo to nie tylko karton i plastik, lecz przede wszystkim żywa materia organiczna – ludzie.

Share this content: