Ładowanie

IV Konkurs Modeli Kartonowych – Nowy Tomyśl

IV Konkurs Modeli Kartonowych – Nowy Tomyśl

17-18.03.2018

Do Nowego Tomyśla jadę zawsze z przyjemnością. Nie wiem, jak inni, ale ja właśnie tak.

Podobnie było w tym roku, mimo że pogodynka straszyła śniegami, gołoledzią i ogólnym końcem świata. Wstałem sobie raniutko, ponosiłem modele do samochodu i pojechałem. Daleko nie mam, raptem dwieście kilometrów. Śniegu zero. Lodu zero. Fakt, zimno. Ale w samochodzie ciepło. Cała droga zajęła mi może ze dwa papierosy.

Na miejscu byłem przed ósmą, praktycznie równo z organizatorami. Odnalazłem swoje karty, rozstawiłem się na stole, pokręciłem się tu i ówdzie i zaczęli się zjeżdżać ludzie. Co ciekawe, wszyscy przyjeżdżający z południa kraju płakali, że śnieg, że lód i ogólnie koniec świata. Ciekawe… W którymś momencie przyjechali nasi, czyli Boguś, Kryspin i Krzysztof z Anią. Czyli już można się było kręcić w większym gronie. I tak się kręciliśmy, aż przyszła pora kursu sędziowskiego pierwszego stopnia, na który poszli Boguś z Kryspinem. Wrócili bardzo zadowoleni. To dobrze. Kręciliśmy się dalej. Oglądaliśmy sobie modele. Oglądaliśmy sobie grafiki. Bardzo przyjemnie. Zawołali na obiad. No to poszliśmy i zjedliśmy. Bardzo miło. Potem zawołali do sędziowania. Poszliśmy sędziować. Całkiem sprawnie. Zawołali na kurs sędziowski dla zaawansowanych, więc poszliśmy z Krzysztofem. Kręciliśmy się dalej. Zawołali na kolację. No to poszliśmy i zjedliśmy. Następnie poszliśmy na nocleg, a ponieważ spaliśmy tym razem trochę dalej, niż zawsze, to na noclegu bawiliśmy się dalej we własnym gronie. Ale kulturalnie.

Wstaliśmy rano. Było rześko. Poszliśmy na salę. Znowu się kręciliśmy i gadaliśmy o tym i owym. I tak zeszło aż do ceremonii zakończenia. Poszliśmy na ceremonię. Cos niecoś dostaliśmy. Bardzo sympatycznie. Boguś i Kryspin dostali legitymacje sędziowskie, a my z Krzysztofem wyższe klasy. Bardzo korzystnie. Ogólnie bardzo sympatycznie. Zawołali na obiad. Poszliśmy i zjedliśmy. Potem trzeba się było spakować. No to się spakowaliśmy. Pożegnaliśmy się i pojechaliśmy. Śniegu nie było. Lodu nie było. Końca świata też nie. W domu byłem jak się zaczynało ściemniać.

Za rok też pojedziemy. W każdym razie ja pojadę. Nie wiem jak inni. Ale ja właśnie tak.

Share this content: