Ładowanie

Bytom 2018

Bytom 2018

24-25.03.2018

Bytom, Bytom, i po Bytomiu.

Tradycyjnie na konkursie w Bytomiu nie mogło zabraknąć reprezentacji ISMR. Wprawdzie to już nie ten entuzjazm, jak kilka lat wcześniej, kiedy impreza w Bytomiu, była pierwszą po zimowej przerwie okazją do spotkania i podziwiania modeli które w czasie zimy były budowane. Modele których budowę podglądało się na forach internetowych a potem można było to zweryfikować oglądając na żywo.

Dla mnie wyjazd zaczął się dość wcześnie, bo przed czwartą rano. Modele wcześniej zapakowane do samochodu czekały gotowe do drogi w garażu. Podróż nie zapowiadała się ciekawie, nad ranem była bardzo gęsta mgła, widoczność ok 80-100 metrów. Miałem trochę obawy, ale po ok 15 kilometrach jazdy wyjechałem z tej strefy i potem było już ok.

Z małym dwu minutowym poślizgiem czasowym zameldowałem pod blokiem Andrzeja, gdzie czekała reszta ekipy czyli, Andrzej, Mikołaj, Remigiusz i Anka.

Pakowanie poszło sprawnie, można było startować dalej.

Wybraliśmy trasę szybką, i postanowiłem kierować się na Włocławek a potem A1 już prawie do celu prosto na południe.

Po drodze w pewnym momencie pojawiła się przed nami jakaś zawalidroga, zielone autko które wlekło się A1, ale wszyscy szybko zidentyfikowaliśmy że to druga część ekipy ISMR, czyli Artur, Robert i Eryk.

Tak już w zgodnej mini kolumnie, jadąc jak to niektórzy mówią metodą na „śwagra” dotarliśmy do celu. Pomimo tego że byliśmy na miejscu ok 10, to tradycyjnie na parkingach było już brak miejsc. Ale dzięki uprzejmości Panów z ochrony mogliśmy na chwilę zaparkować przy wejściu na czas rozładunku.

W tym roku organizatorzy postanowili że stoiska klubowe będą na piętrze. Wszystkie „klamoty” zatargaliśmy na górę, dość sprawnie poszło rozłożenie naszego stolika klubowego, w tym czasie Andrzej i Mikołaj pobrali wszystkie karty startowe, i zaczęli stopniowo nosić na stoły modele które przywieźliśmy.

Moim zdaniem pomysł z takim usytuowaniem stolików klubowych był nie bardzo. Mało ludzi przychodziło na górę, zwiedzający, mogli nawet nie wiedzieć że takie stoliki są. Myślę że gdyby kosztem kilku sprzedawców ustawić stoliki klubowe na dole, to miałoby to sens, a potencjalni kupujący i tak by znaleźli to czego szukają.

Myślę że przy takim rozwiązaniu targanie stolika klubowego nie ma za bardzo sensu. Choć muszę przyznać, że do naszego stolika pofatygowała się Pani Dyrektor MDK w towarzystwie kilku Panów, i byli bardzo zainteresowani „ogórkiem” . Musiałem przez chwilę bardzo miłej rozmowy trochę o nim i o naszym klubie poopowiadać.

Na głównej sali wystawowej, tradycyjnie było bardzo tłoczno i gwarnie. Sala była przedzielona na dwie części odgrodzone siatką. Na jednej były ustawione stoliki konkursowe, na drugiej stoiska handlowe.

Do konkursu było zgłoszonych ok 1250 modeli, i to było widać po stołach. Modele stały poupychane bardzo ciasno, szczególnie pancerka i lotnictwo. W pancerce było w klasie 1:35 ponad 70 modeli, nie liczyłem ale chyba Artur mówił że w samolotach w skali 1:32 było ponad 30 modeli. Modeli naprawdę na bardzo dobrym poziomie. Oczywiście były i trochę słabsze ale w większości można było pieścić oko.

Ciekawym rozwiązaniem było to że sędziowie nie wystawiali swoich prac. Sędziowie prezentowali swoje modele na oddzielnym stole, opisanym i oznaczonym, tak że wszyscy zwiedzający wiedzieli co to jest i dlaczego tam stoją. A były tam naprawdę perełki.

Nie zazdroszczę sędziom pracy. Naprawdę bardzo trudno było wyłowić prace te naprawdę najlepsze. Mam nadzieję że właśnie takiego prawidłowego wyboru dokonali, a sędziowali naprawdę zacni specjaliści.

Po trudach soboty udaliśmy się na kwaterę. Artur zaklepał nam nocleg w Domu pielgrzyma. Okazało się że nocowała tam spora grupa modelarzy. Właściwie to nie ma się co dziwić bo tak troszkę byliśmy z pielgrzymką do miejsca świętego modelarsko.

Wieczorem okazało się że organizatorzy przysyłali powiadomienie drogą SMS, o otrzymanym wyróżnieniu i jednocześnie zapraszali na godzinę 13 na zakończenie i odbiór medali. Akurat siedzieliśmy wtedy wszyscy w jednym pokoju i…tych SMS za wiele nie było.

Rano po zaliczeniu śniadanka udaliśmy się do miejsca kultu modelarskiego.

Miejsca na parkingach oczywiście nie było, Artur zaparkował w miejscu nie za bardzo dozwolonym, ja miałem stanąć obok niego, ale coś mnie tknęło aby jednak pojechać trochę dalej i zaparkować na dolnym parkingu. Jak się potem okazało chyba moja pielgrzymka była lepiej oceniona przez „najjaśniejszego”, bo Arturek za szybą znalazł zaproszenie do straży miejskiej. Szlag może człowieka trafić jak ci goście szybko znajdują okazje aby komuś dowalić.

Bardzo szybko zleciał czas do godziny 12, kilka rozmów ze znajomymi, lub nowo poznanymi kolegami, i trzeba było zwijać modele.

To chyba kolejny dobry krok organizatorów. Na godzinę 12 wyznaczyli zbieranie modeli ze stołów. Stoły miały być puste do 13 , czyli do czasu rozpoczęcia zakończenia. Modele były już popakowane, ułożone w samochodach i na luzie można było oglądać dekoracje, i wręczanie nagród.

Trwało to dość długo bo prawie 2,5 godziny. Trzeba jednak to zrozumieć i uszanować. Organizatorzy pozyskali wielu sponsorów i darczyńców, było do wręczenia wiele nagród specjalnych, i chwała im za to że potrafili zainteresować naszym hobby tak liczne grono.

Tradycyjnie wszyscy młodzicy otrzymali wyróżnienia w postaci drobnych podarków i chyba słodyczy, nie wiem bo do toreb nie zaglądałem. Mam tylko takie przemyślenie, czy jest jakiś sens w tym, że tatuś prowadzi po nagrodę dziecko, może 3 letnie, które nie wie co się wokół niego dzieje. Tak rozmawiałem z kolegami z którymi stałem, czy to dziecko umie chwycić w rączki nożyczki, nożyk, pędzelek z klejem? Ale ja już stary jestem, może teraz dzieci szybciej się uczą?

Po wręczeniu wszystkich nagród okazało się że i ISMR nie wraca pusto.
Artur Domański otrzymał nagrodę specjalną od modelarzy Kieleckich.
Mikołaj Kozłowski wyróżnienie za spita.
Grzegorz Mądry dwa wyróżnienia za Fokker Spinna i za Bentleya. Miałem trochę łatwiej bo w moich kategoriach było trochę mniej modeli.
Towarzyszka Remika, Anka otrzymała wyróżnienie w pancerce, nie wiem za jaki model.
Mikołaj Smółka jak pisałem wcześniej wyróżnienie z urzędu. Prace młodzików nie były oceniane.
Naszą nagrodę otrzymał kolega Jabłoński za model śmigłowca Wessex.
Myślę że dokonaliśmy dobrego wyboru, bo jak rozmawiałem z jednym z sędziów, to ich zdaniem, był to najlepszy model śmigłowca na wystawie.

Tak dobiegła do końca nasz pielgrzymka. Udaliśmy się w drogę powrotną, z małym postojem na małe co nie co.
Dotarliśmy szczęśliwie do domku.

Ja z zapałem do pracy, bo chyba mi trochę brakowało mobilizacji, a tak to już pracuję nad modelem który nabyłem drogą kupna na giełdzie w Bytomiu.

Share this content: