Wenecja – Muzeum Kolejki Wąskotorowej
Modelarstwo to nie tylko klejenie modeli w zaciszu własnej pracowni ale również i spotkania z innymi “sklejaczami” oraz zbieranie materiałów i zdobywanie wiedzy.
Właśnie w tym celu w sobotę z rana z Inowrocławia, Bydgoszczy, Nowego Tomyśla oraz Wągrowca wyruszyły auta z modelarzami obierając kierunek na Wenecję. Oczywiście nie tę Wenecję którą wszyscy kojarzą z kanałami i gondolami ale tę na Pałukach gdzie znajduje się Muzeum Kolejki Wąskotorowej.
Już na parkingu w oczekiwaniu aż wszyscy się zbiorą rozpoczęły się typowe rozmowy w stylu „a co kleisz”, „a jak Tobie idzie” i tym podobne. Niektórzy z nas przywieźli to co mają aktualnie na warsztacie więc trzeba było obejrzeć, po dotykać i nacieszyć oczy.
Gdy wszyscy już dotarli na miejsce poszliśmy zwiedzać muzeum. Najpierw zrobiliśmy jedno kółko aby zapoznać się lub przypomnieć sobie co tam jest zgromadzone (większość z nas już była tam nie raz). W tym czasie Adam opowiadał różne ciekawostki na temat jednego z eksponatów którego model skleił. Potem była kolejna rundka, już dokładniejsza gdzie zaglądaliśmy w każdy zakamarek badając niuanse konstrukcji, czasami wspólnie zastanawiając się do czego była dana wajcha lub jak to działało. Następnie Krzysztof Szeffner z plecaka wyjął model lokomotywy Riese gdzie w opisie napisano że parowóz ten znajduje się w tym właśnie Muzeum.
No to wszyscy ruszyli na poszukiwania, chodziliśmy w tą i z powrotem i niby już ktoś znalazł podobny ale jednak zawsze jakieś szczegóły nie pasowały. Już pojawiały się teorie że lokomotywy tu nie ma i być może stoi w Żninie. Jednak w końcu udało się go odnaleźć! Okazało się że przechodziliśmy koło niego kilka razy tylko że parowozik ten jest z polskimi oznaczeniami i wyprodukowany w Chrzanowie na podstawie planów niemieckiego parowozu którego szukaliśmy. Szczęśliwy Krzysztof ofotogafował go z każdej strony i obmacał każdą śrubkę.
Bilet wstępu do muzeum kolejki obejmuje również wstęp do pobliskich ruin zamku to niektórzy z nas i tam poszli obejrzeć stertę kamieni i repliki średniowiecznych maszyn oblężniczych. Po kilku godzinach chodzenia, oglądania, rozmawiania nadszedł czas aby wracać do domów. Ale jak to modelarze znowu wyciągnęliśmy przywiezione przez nas modele i zaczęliśmy oglądać i dyskutować co zrobić i jak.
Na zakończenie Krzysztof rozdał nam modele z wydawnictwa Modelarstwo Nowotomyskie. Akumulatory podładowane, nowe pomysły w głowie się pojawiły, nic tylko kleić.
Share this content:
Opublikuj komentarz
Musisz się zalogować, aby móc dodać komentarz.