Wczytywanie teraz

Olbrzym moimi oczyma

Olbrzym moimi oczyma

Jako że naszym mottem jest „Grupa ludzi ciekawych wszystkiego” dzisiaj parę słów na tematy trochę około modelarskie, ale na pewno historyczne. Opowieść będzie o naszej ostatniej tj. mojej, Kurta i Jacka (oraz naszych rodzin) wyprawie w Góry Sowie. Na wyjazd w te okolice suszyliśmy sobie zęby już od jakiegoś czasu, a wyprawa Bartka tylko przypieczętowała decyzję. Okolice mieliśmy okazję poznać już wcześniej przy okazji konkursu w Ścinawce Średniej. Osobiście bardzo chciałem zwiedzić obiekty Projektu Riese i sam ocenić ile warte są historie nie z tej Ziemi propagowane przez niektórych…..I wg mnie te wszystkie historie są warte „funta kłaków” a Góry Sowie i Riese doskonale dają sobie radę bez całej tej wydumanej otoczki. Zwiedziliśmy oczywiście wszystkie udostępnione turystycznie kompleksy tj. Osówka, Rzeczka, Włodarz i Mőlke, oraz o czym za chwilę trochę więcej. We wszystkich tych miejscach spotkaliśmy przewodników – fascynatów i to o dziwo w większości w bardzo młodym wieku, ale wszyscy oni zdecydowanie odcinali się od niesamowitych teorii, w zamian oferując rzetelne, konkretne informacje skupiające się na udokumentowanej wiedzy, tragedii niewolniczych budowniczych oraz niesamowitym rozmachu z jakim powstawał Projekt. Wrażenia zwiedzania Riese są po prostu niesamowite. Wiem, że piszę ogólnikami, ale uczciwie to cały tekst powstał po to aby zachęcić czytelników do osobistego odwiedzenia tych przepięknych i mimo wszystko bardzo tajemniczych okolic.

A teraz trochę więcej o tym co nie jest udostępnione turystycznie, chociaż możliwe do eksploracji. Kurt znalazł niesamowitą miejscówkę o nazwie „Sowie Klimaty”. Jest to piętrowy domek w miejscowości Ludwikowice Kłodzkie. Właścicielami jest przesympatyczne małżeństwo Agnieszka i Łukasz, a miejsce jest wprost idealne do wypadów w każde miejsce Gór Sowich. Ma też jeszcze jedną ukrytą zaletę. Jest umiejscowione w odległości 15 minut marszu od kompleksu Gontowa. Kompleks ten nie jest udostępniony turystycznie, gdyż w miesiącach zimowych stanowi siedlisko nietoperzy. Ale latem…..tak byliśmy i przeszliśmy każdy kawałek z 800 metrów wydrążonych sztolni. I to jest to co tygryski lubią najbardziej….fakt trzeba się zaopatrzyć w nieprzemakalne buty i dobre ciuchy, bo jest kilka zawałów i podmyć ale wrażenia w świetle latarek nie do opisania…..atmosfera, kolory, fluorescencyjne porosty…..krótko – wyszliśmy po dwóch godzinach normalnie szczęśliwi. Oczywiście do „zrobienia” pozostał ostatni kompleks – Soboń. Ale jak to Kurt….jeńców nie bierzemy i zdobywamy wszystko.

A gdzie jeszcze byliśmy??? Tylko wymienię: Srebrna Góra, szczyt Kalenica, zamek Grodno i zapora w Lubachowie, kopalnia w Nowej Rudzie, szczyt Wielka Sowa, Ząbkowice Śląskie, Bystrzyca Kłodzka (świetne muzeum zapałek) oraz najnowsza atrakcja najdłuższy na świecie most wiszący Sky Bridge 721 oraz Ścieżka w chmurach znajdujące się w czeskim masywie Śnieżnika. Mimo że jest to atrakcja najmłodsza, to i tam znaleźliśmy ślady historii. A mianowicie kilkadziesiąt bunkrów umieszczonych na szczytach. U nas po swojsku nazwane „tradytor dwustronny do prowadzenia ognia ckm” a po czesku „Rzopik”. No i jak tu nie lubić naszych południowych sąsiadów??? Po prostu się nie da. Spędziliśmy w „Sowich Klimatach” jedenaście dni, a lista tego co można tam jeszcze zobaczyć wydaje się dłuższa niż lista miejsc które zwiedziliśmy. Było cholernie intensywnie, dlatego czas odpocząć po tym „wypoczynkowym urlopie”.

A na koniec jeszcze maleńka dygresja a właściwie dwie…..z Kurtem to w „tysiąca” nie grajcie i druga, gdzie bym nie pojechał to wszędzie znajdę coś w jakiś pokrętny sposób związane z ISMR-em. Dla sympatyków Stowarzyszenia rozwiązanie w galerii. No i oczywiście „złoty pociąg” również znalazłem, co prawda model, ale wszak jesteśmy modelarzami.

PiotreG

Share this content: